Jak informuje kielce.wyborcza.pl plany podbicia chińskiego rynku przez naszych sadowników na razie zakończyły się fiaskiem. Teraz pytają ministerstwo, dlaczego tak się stało.
Z dużej chmury mały deszcz. Eksport do Chin w ogóle nie wypalił
– uważa Ryszard Ciźla, szef Świętokrzyskiej Izby Rolniczej.
W czerwcu ubiegłego roku Polska i Chiny zawarły protokół w sprawie wymagań dla eksportu jabłek.
Plany były takie, że z kraju trafi tam już w pierwszym sezonie nawet 40 tys. jabłek. Region sandomierski, największe po grójecko-wareckim zagłębie sadownicze w Polsce, mogło oczekiwać zatem, że wyeksportuje ponad 10 tys. ton. Wyszło, że do Chin trafiło tylko 18 ton
– wylicza jednak Ciźla.
Zbigniew Rewera, właściciel ponad 20 ha sadu pod Sandomierzem i członek zarządu grupy producenckiej San Export Group, precyzuje, że z naszego regionu wysłano tylko jeden kontener.
Jak czytamy na kielce.wyborcza.pl kontener ten dotarł, drogą morską, po ponad dwóch miesiącach. Formalnie za tę partię odpowiadała grupa Złoty Sad z Samborca. Rewera przedstawia największe problemy: długi czas podróży, wymagania dotyczące pakunku i produkcji.
Świętokrzyska Izba Rolnicza wystąpiła do ministra rolnictwa z zapytaniem o przyczynę małego wolumenu #eksportu... https://t.co/kwRpAlyNDX
— sadownictwo.com.pl (@sadowniczy) 25 maja 2017
Grzegorz Orawiec, dyrektor departamentu polityki regionalnej w urzędzie marszałkowskim, uspokaja:
Nowe rynki zdobywa się latami. Wiele miesięcy trwał proces certyfikacji naszych sadów, kontroli sanitarnych. Strona chińska wymagała spełnienia określonych warunków.
- źródło: kielce.wyborcza.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze