Sadownik Marcin Lis był gościem programu "Money. To się liczy". Poinformował w programie, że mimo głośnych zapowiedzi, rząd nie ułatwia sadownikom eksportowania jabłek do Chin.
Od paru lat się mówi, że zdobyliśmy rynki azjatyckie, szczególnie Chiny. Wedle umów, jakie zostały podpisane, ten rynek jest dla nas dostępny, niestety nie jesteśmy jako producenci gotowi na ten rynek. Mamy strukturę odmian nie pasującą na ten rynek, nie jesteśmy przygotowani logistycznie, żeby tyle milionów ton owoców wyeksportować. Chiny miały być remedium na wszystko, był to polityczny sukces, ale tylko do momentu podpisania umów, a dalej: radźcie sobie sami, eksportujcie.
Jak poinformował również sadownik Marcin Lis:
Mnóstwo pieniędzy zostało przeznaczonych dla naszej branży. Dzięki temu nadgoniliśmy cywilizacyjnie Zachodnią Europę w tak krótkim czasie, że teraz to sadownicy z Zachodniej Europy przyjeżdżają oglądać nasze nowoczesne obiekty do dystrybucji owoców. Jednak w tym wszystkim zabrakło jakiegoś logicznego, strategicznego myślenia (…).
Zachłysnęliśmy się rynkiem rosyjski (…). Należy się zastanowić, dlaczego rządzący pozwolili nam uzależnić się od jednego, chimerycznego odbiorcy (…). Niestety spora część sadowników uważa, że rynek rosyjski wróci i to jest chyba największy grzech tych osób. Ja też bym chciał żeby ten rynek rosyjski wrócił, ale moim zdaniem jest to niemożliwe (…). W Rosji w ostatnich latach produkcja sadownicza bardzo się rozwinęła i dalej się rozwija, dlatego Rosjanie nie dopuszczą żebyśmy wrócili tam ze swoimi jabłkami (…) – dodaje Marcin Lis.
- źródło: finanse.wp.pl / Oglądaj całość >>>
Najnowsze komentarze