Kilka dni temu Donald Trump podpisał memorandum nakładające cła na produkty z Chin. Ma to być kara za kradzież amerykańskich tajemnic handlowych. Zespół prezydenta ma teraz opracować dokładną listę chińskich produktów, które będą objęte nowymi opłatami.
Chińczycy zapowiedzieli odwet, a ekonomiści przestrzegają przed rozszerzeniem się wojny handlowej.
- źródło: tvn24.pl / Czytaj całość >>>
Już w piątek (23.03) Pekin ogłosił, że nałoży karne cła na import z USA towarów o wartości ok. 3 mld dol. rocznie, głównie jabłek, rur ze stali i wieprzowiny. To jednak dopiero odpowiedź Chin na karne cła na stal (25 proc.) i aluminium (10 proc.), które weszły w życie w piątek, jak Trump postanowił w marcu.
- źródło: wyborcza.pl / Czytaj całość >>>
Jak informuje pb.pl skoro amerykańskie produkty spożywcze mają być obłożone w Chinach dodatkowymi cłami, to Chińczykom mogą zasmakować polskie.
Na opublikowanej przez chiński resort handlu liście 128 produktów, na które w dwóch etapach mają być nałożone cła, jest siedem grup towarowych, a zdecydowana większość z nich to żywność.
Od wszelkiego rodzaju orzechów przez świeże owoce cytrusowe, figi, mango, czereśnie czy jabłka, różne mrożone owoce miękkie oraz suszone, wina musujące i gronowe, a także inne alkohole (…).
Przynajmniej w część tych produktów Chińczycy mogliby zaopatrzyć się w Europie, w tym w Polsce (…). Na pierwszy rzut oka najbardziej oczywiste wydają się jabłka – czytamy na pb.pl
Paskudna sesja w USA, Azji i zapewne powtórka w Europie po tym jak #Trump podpisał wdrożenie ceł na Chiny. Władze Chin póki co wykonują tylko ruchy ostrzegawcze (cła o wartości 3 mld USD na wino, owoce, stalowe rury i wieprzowinę). pic.twitter.com/QpXEpIBa35
— InsiderFX (@Insider_FX) 23 marca 2018
Obecna sytuacja to szansa, ale to my musimy przejąć pałeczkę. Powinniśmy być szczególnie aktywni, m.in. w pozyskiwaniu certyfikacji na Chiny, a tu niektórzy sadownicy zrezygnowali, a później w walce o klienta. Amerykańskie jabłka są na chińskim rynku od wielu lat, są rozpoznawalne i mają pozycję. Część konsumentów będzie więc prawdopodobnie skłonna je kupić mimo ceł, czyli zapłacić więcej, a część będzie szukać alternatywy. Nie jesteśmy jednak jedyni — na chińskim rynku mocno walczą jabłka nowozelandzkie, chilijskie czy z RPA. Zwrot w stronę polskich jabłek sam na pewno nie nastąpi
– informuje Michał Lachowicz prezes grupy producentów owoców La-Sad.
Chińczycy raz zamykają, raz otwierają drzwi przed amerykańskimi jabłkami. Ostatnio docierało tam ich sporo, więc wprowadzenie ograniczeń oznacza dla nas dużą szansę. Europa ma ciągle nieprzetarte „owocowe” szlaki w Chinach i masowo tam nie sprzedaje wielu owoców. To kwestia otwarcia rynku administracyjnie dla wielu produktów — nie możemy wysyłać wielu produktów, na które — jeśli będą z USA — ma obowiązywać cło. Tak jest np. z mrożonymi malinami. Powinniśmy więc też wykorzystać ten moment na walkę o dopuszczenie na rynku. Nawet jeśli nie sprzedamy do Chin np. gruszek, to sprzedamy je bądź inne owoce do tych krajów europejskich, które swój towar wyślą właśnie tam
– tłumaczy Mirosław Maliszewski prezes Związku Sadowników RP.
- źródło: pb.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze