Rozpoczął się truskawkowy sezon, a z nim idzie niestety w parze problem braku rąk do pracy przy zbiorze tego pysznego owocu. - Trudno było przewidzieć, że wybuchnie wojna i spowoduje to potężne kłopoty z pozyskaniem pracowników. Mimo że słyszymy o ponad 3 milionach uchodźców, którzy do nas napłynęli, to czerwińscy rolnicy w tych 3 milionach nie odnajdują odpowiednich osób do zbiorów - mówił podczas poniedziałkowego spotkania w starostwie Marcin Gortat, burmistrz Miasta i Gminy Czerwińsk nad Wisłą. Zgodnie wskazywano, że potrzeba w tej sprawie systemowych rozwiązań, bo istnieje duże ryzyko, że truskawki z pól w dużej mierze po prostu nie zostaną zebrane.
Sezon truskawkowy wiąże się dużą potrzebą rąk do pracy pracowników sezonowych, zwłaszcza kiedy mowa jest o tysiącach hektarów owoców do zebrania. Do tej pory w zdecydowanej większości robili to pracownicy zza wschodniej granicy, czyli obywatele Ukrainy. Ta wiosna przyniosła nieoczekiwaną zmianę. - Ukraińcy pozostali w ojczyźnie, aby bronić jej przed rosyjskim oprawcą, a ci którzy do naszego kraju dotarli - głównie kobiety - nie widzą się w roli zbieraczy, choć jak słyszymy, oferty zarobkowe nie są wcale małe.
- Ukraińcy, którzy do nas przyjechali, cały czas szukają pracy. Przyjeżdżają głównie kobiety z małymi dziećmi, nad którymi matki sprawują opiekę. Jeśli chodzi o ich zatrudnienie w rolnictwie, to jest tu cały czas ten sam problem, czyli kwestia tego, że są to często osoby wykształcone, chociażby z wykształceniem pedagogicznym, nie podejmujące nigdy prac polowych - stwierdza Barbara Rudzińska, koordynator ds. pomocy osobom uchodźcom z Ukrainy w płońskim starostwie.
Sezon na polskie #truskawki powoli się rozpoczyna. Jak aktualnie kształtują się ceny polskich truskawek ? https://t.co/jdBrcKqmAt
— sadownictwo (@sadowniczy) May 16, 2022
Marcin Gortat, burmistrz Miasta i Gminy Czerwińsk nad Wisłą zauważa, że wiele plantacji z uwagi na deficyt pracowników jest zaniedbanych.
- Tak naprawdę tych rąk do pracy zabrakło już przy wypielęgnowaniu owocu. Dostrzegamy dość dużą ilość plantacji zaniedbanych, co z pewnością wpłynie na jakość owocu. W pierwszej fazie, gdzie czerwiński owoc pojawił się już na rynku, zauważamy niewystarczającą liczbę ludzi do pracy. Do tej pory przyjeżdżali Ukraińcy, z czego połowa pracowników to byli mężczyźni, dziś tych mężczyzn nie ma z uwagi na konflikt zbrojny. Mężczyźni muszą zostać na Ukrainie, a kobiety przyjeżdżające do Polski nie są w stanie tej niecki rynkowej niestety wypełnić. I to jest ta główna bolączka na samym początku sezonu, ten szalony problem - wskazuje Marcin Gortat.
- Próbujemy tą tematyką zainteresować rząd, ministerstwo pracy, stąd to spotkanie w starostwie. Być może w jakiś sposób uda się z punktów recepcyjnych czasowego zakwaterowania, prowadzonych chociażby przez wojewodę mazowieckiego, pozyskać tych pracowników, tudzież w sposób zorganizowany być może próbować - czy to gdzieś w Rzeszowie, czy też w innych miastach, do których docierają pociągi z uchodźcami - tę informację rozpropagować. Informację o tym, że potrzebujemy około 20, może nawet 25 tys. osób chętnych do pracy na około 2 do 3 miesięcy, tylko na teren naszej gminy, zagłębia truskawkowego, a jeśli chodzi o cały powiat to sądzę, że będzie to liczba ok. 50 tys. ludzi, by sprawnie i w odpowiednim czasie zebrać mazowiecką truskawkę z pól powiatu i Czerwińska, by nadała się do sprzedaży detalicznej, na którą wszyscy liczą - dodaje burmistrz Gortat.
- Dziś gmina Czerwińsk to 4 200 hektarów, więc 5 osób na hektar to jest absolutne minimum, dlatego, że są plantacje wymagające większej ilości osób do zbiorów, są i świeżo nasadzone, gdzie mniej potrzeba osób do pracy. Już widzimy na czerwińskich polach pierwszych pracowników, którzy zbierają owoc. Rolnicy w różny sposób sobie radzą; jeżdżą na granicę, posiłkują się wieloletnimi kontaktami wypracowanymi z różnymi przewoźnikami i pracownikami, którzy przyjeżdżali. Ta grupa uchodźców, która dotarła na teren powiatu płońskiego, niechętnie taką pracę podejmuje, bo jest to praca dość wymagająca stąd niskie obecnie zainteresowanie. Dziś plantatorzy dość mocno muszą mierzyć się z ryzykiem, że owoc nie zostanie zebrany - mówił wprost Gortat. - Większość osób nastawionych na produkcję truskawki wysokotowarowej potrafi sobie radzić ze skutkami suszy; rolnicy mają systemu bardzo nowoczesnego nawadniania kropelkowego. Natomiast nie są w stanie poradzić sobie bez jakiegoś wsparcia systemowego, bez poszukania rozwiązań, aby w odpowiednim czasie zapewnić odpowiednią ilość rąk do pracy.
Beata Pierścińska, wójt gminy Naruszewo i Kamil Koprowski, wójt gminy Załuski są zdania, że sytuacja nie wygląda u nich jeszcze tak źle jak w okolicach Czerwińska, który ma o wiele większe tereny pod uprawę truskawek.
- W części nasi plantatorzy posiłkują się uchodźcami, bo trafiali pod te adresy do rolników, z którymi od lat współpracowali. Jakimiś sposobami ludzie ratują się, więc apele, że brakuje osób do pracy do mnie nie docierają. Bardziej były obawy przed sezonem - mówi wójt Pierścińska. - Pracownicy przybywają dzięki sieci relacji, więzi stworzonych w latach ubiegłych. Problem co prawda oczywiście istnieje, ale sytuacja nie jest katastrofalna. W gminie Załuski nie wszystkie plantacje uda się w pełni zebrać, ale jaka będzie skala strat - to jeszcze zobaczymy - podkreślał Kamil Koprowski, dodając, z własnego doświadczenia, że kwestia znalezienia pracowników do prac polowych na krajowym rynku wewnętrznym, poprzez wiele instytucji, może problemu nie rozwiązać, bo same starania i ogrom pracy włożonej w te działania, nie oznacza jeszcze wymiernego odzewu na takie zapotrzebowanie.
- Chcemy wyjść z rozwiązaniem aktywnego punktu Powiatowego Urzędu Pracy w Płońsku, gdzie nasz urząd wystawi się z przygotowaną ulotką w dwóch dużych ośrodkach; w Nadarzynie i w ośrodku przy ulicy Modlińskiej w Warszawie. Drugie dobre rozwiązanie realizowane przy wsparciu strony rządowej, to wyjście z komunikacją sms-ową do obywateli Ukrainy przebywających na terenie województwa maz., gdzie w krótkiej wiadomości będzie link do strony PUP-u i tam będą wszelkie informacje o tej legalnej, atrakcyjnej pracy sezonowej, pracy na dobrych warunkach, z możliwością wyżywienia i zakwaterowania, i z dobrymi stawkami - od 150 do nawet 300, 400 złotych dziennie - przyznaje wicestarosta Krzysztof Wrzesiński, dodając, że w grę, oprócz miejsc z możliwością zakwaterowania w gospodarstwach rolnych, mógłby wchodzić transport chętnych dla pracy Ukraińców.
- W celu zniwelowania problemu, który powstał na terenie naszego powiatu, wyszliśmy z inicjatywą do lokalnych plantatorów, aby stworzyć bazę osób deklarujących chęć podjęcia pracy sezonowej wśród obywateli Ukrainy oraz potencjalnych plantatorów, którzy deklarują zatrudnienie w charakterze pracowników do prac sezonowych. W tym celu stworzyliśmy specjalne formularze aby był przepływ informacji między osobą, która potrzebuje pracy a osobą, która deklaruje przyjęcie takiej osoby. Formularz stworzono na bazie oferty pracy. Było to podyktowane tym, że większość osób, które są plantatorami, nie ma statusu przedsiębiorcy, dlatego nie mogą korzystać bezpośrednio z mechanizmu przechowywania ofert, które są deklarowane w ustawie - wyjaśnia Agnieszka Nec, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Płońsku, wspominając również o ulotkach, które będą dystrybuowane do punktów zbiorowego zakwaterowania.
- Ciszę się, że jest inicjatywa, aby próbować skojarzyć te osoby z Mazowsza, które są w punktach recepcyjnych czasowego zakwaterowania z lokalnymi plantatorami, producentami truskawki. Najpewniej nie będziemy w stanie zaradzić tej sytuacji globalnie, ale być może jakaś część tych pracowników, jak i plantatorów skorzysta z takiej formy kojarzenia potencjalnych pracowników - stwierdzał Marcin Gortat. - To palący temat, truskawka nie poczeka, zaczęły się zbiory, tej machiny nie da się zatrzymać. Im szybciej zaczniemy działać, tym lepiej.
- źródło: plonskwsieci.pl
Najnowsze komentarze