Belgijskie rozwiązania w ochronie jabłoni

agrojet 10.01.2016 11:56 oczywiście powinno być w każdym sezonie. Zapewniam to jest w zasięgu Państwa możliwości. Pozdrawiam

Melolontha 10.01.2016 12:29 No dobra... Będę tym, który tym komentarzem ściągnie pewnie na swoją głowę gromy, ale... nie zrozumiałem... Mówi się , trudno... Sugerujesz agrojet, że brak skuteczności niektórych preparatów wynika ze złego doboru rozpylaczy ?... Pewnie też coś w tym jest, ale mnie chodziło o coś trochę innego... Bo to chyba jednak nie złe rozpylacze powodowały u mnie całkowity brak skuteczności strobiluryn w walce z parchem i Captanu w walce z mączniakiem... A Belgom służą ?...Pozdrawiam !

Melolontha 10.01.2016 17:28 Był taki czas, kiedy Instytut dość dużo czasu poświęcał badaniom oświetlenia różnych części drzewa przy różnych typach koron i rozkładu cieczy w zależności od tychże typów i rodzaju opryskiwacza... Pamiętam różne schematy i wykresy, z których wynikało, że ten rozkład nie jest równomierny. Byłem jednak przekonany, że po pojawieniu się nowych rodzajów opryskiwaczy i praktycznym zaniku koron kolistych czy tylko lekko spłaszczonych i w dużych rozstawach, problem nierównomiernego rozkładu cieczy w koronie i związany z nim rozkład substancji aktywnej preparatu traci powoli na znaczeniu... Wypowiedż agrojeta wydaje się wskazywać , że tak nie jest... Mimo to, ja byłbym skłonny za niepowodzenia sadowników w ochronie, zwłaszcza sadowników doświadczonych, obwiniać w pierwszej kolejności czynniki inne, niż tylko błędy techniczne...Choć samemu zdarzało mi się nieraz zwracać komuś uwagę, że jeśli wydaje mu się że " opryskiwacz daje z wentylatora fest " , co potwierdziła jego żona , to jeszcze wcale nie świadczy to o tym, że pokrycie liści cieczą i dawka preparatu na ha, są prawidłowe...Pozdrawiam !

jerzy45 13.01.2016 19:40 Każdy ma swoją technikę pryskania i uwarunkowania terenu różne . Bardzo rzadko się zdarza, by w sadzie panowała zupełna cisza. Owszem ona występuje, ale zawsze na początku wegetacji. W czasie największego zagrożenia dzięki tzw. termice dochodzi już do zaburzenia w oczach sadownika tych warunków i mamy do czynienia z różnicami temperatur, które prowadzą do ruchów powietrza. Ja zawsze zaczynam oprysk od tych fragmentów sadu, gdzie dochodzi do takich zaburzeń termicznych. Mam schemat. Jednak jeśli już wieje, to wówczas trzeba improwizować i kombinować... Jednak ze względu, że oprysk mi zajmuje ok - 8-9 godzin nie mogę sobie pozwolić na jazdę z tzw. z wiatrem, by wiatr nie przeszkadzał, a raczej pomagał. Wówczas, gdy jest taka sytuacja, to opryskuję np z wiatrem Idareda, a pod wiatr Bohemię. To jednak wszystko, jeśli chodzi o technikę opryskiwania. Każdy ma swój przepis na tzw. sukces...

jerzy45 13.01.2016 19:53 Chciałbym teraz odnieść się do tego, "co szumi w Belgii". Od razu rzuca się w oczy pewien szczegół. Polskie prawo i rejestracja środków na daną plantacje nie jest, czy raczej nie pozwala na takie dawki, ujmując to prosto. Ja głupim facetem nie jestem i owy wykład na temat tego, co pojawiło się na planszy z rzutnika wskazuje nam, w jakim kierunku musimy pójść. !!! Jeśli tego nie wyniuchają ci, co robią teraz tzw. dobrą zmianę, to możemy sobie podwyższać dawki środków, które nie pozostawiają tzw. śladów. Jednak jeśli wyniuchają, to zniszczą !! Co robić. Nic !! Stosować i kłamać !! Pójść do spowiedzi i znowu kłamać i w notatniku i w wypowiadanych myślach i zdaniach. I co najważniejsze - pod żadnym pozorem nie brać faktury na całość !! Polak musi kombinować i kłamać...Smutne to, ale żyć trzeba.

Co mnie szokuje w tym "programie" i w wypowiedziach sadowników - mają kłopoty z mączniakiem... Przy takim programie ochrony ze Score i itp środkami, z Zato, czy Diskusem...itp można mieć problem z mączniakiem. Ja mam czysto ! Nie stosuję niczego poza tym, co jest i na parcha i na mączniaka. Czy w minionym trzydziestoleciu pryskałem na mączniaka ? Nigdy. Kiedyś za czasów Ojca musiano pryskać, bo mączniak panoszył się okrutnie...Co do środków owadobójczych. Wykładowca wskazał przyczynę nieskuteczności owadobójczych. Ja mam gruszkę i nigdy jeszcze nie pryskałem na typowo gruszkowe owady. To, co idzie na jabłonie, to idzie i na gruszkę i o miodówce nie słyszałem, sorry nie widziałem... Odpowiedni czas, odpowiedni dobór środka, rotacja, odpowiednia pogoda, itp...

jerzy45 13.01.2016 20:01 I jeszcze jedno. Oprysk zawsze wykonuję "na noc" jeśli nie ma przeciw wskazań, a temperatura jest odpowiednia. Jeśli jest kwitnienie, to po zachodzie słońca, by i trzmiela ochronić !! Dlaczego głównie nocą spytacie. Bo w nocy mało widać i nie tylko moimi oczyma, ale i innych postronnych osób. Im mniej widzą, tym lepiej :). Powiecie, że się chwalę, czy coś w tym rodzaju. Każdy ma swój krzyż i obok sukcesów są i porażki, które jednak skutkują tym, że jestem coraz bliżej ostatniego szczebla w drabinie ochrony sadów przed chorobami i szkodnikami. Uczę się na swoich błędach. Tylko by było śmiesznie - nie wiem, gdzie jest ten ostatni szczebel w tej drabinie i czy przed powołaniem mnie w Niebiosa zdążę chociaż na chwilę dojrzeć wierzchołek wspomnianej drabiny...amen

Melolontha 13.01.2016 22:00 Po przeczytaniu 4 komentarzy jerzego nasunęły mi się dwie uwagi... Pierwsza dotyczy tych pędów na wierzchołku drzewa z których sieje się parch, bo oprysk tam nie dotarł... A gdyby dotarł i parcha tam nie było, to zagrożenie z jego strony i tak nie znika, choć może być trochę mniejsze... Bo jeśli nie stamtąd, to parch przylecieć może przecież z sadu sąsiada, z drzewa na miedzy czy z lasu...I sprawa druga, czyli kłamać czy nie kłamać / zwłaszcza w zeszycie / - oto jest pytanie... Uważam, że przy stosowaniu środków chemicznych czyli trucizn, kłamać nie wolno...Tylko czy są jakieś sposoby aby kłamcę i truciciela a zwłaszcza to co wpisuje do zeszytu, sprawdzać ?... Poza pobieraniem próbek i wykonywaniem stosownych analiz, oczywiście... Pozdrawiam !

Melolontha 13.01.2016 23:12 jerzy45...Zgoda jak chodzi o tych 20 000 wierzchołków z parchem...Wszak nie jest tajemnicą, że personel medyczny jest bardziej narażony na wszelakie infekcje / większe zagęszczenie wirusów i bakterii w szpitalach i przychodniach / niż sadownik, w swoim sadzie...P.S. Skoro wspomniałeś Franka Zappę, to właśnie teraz jest dobra okazja aby przypomnieć i wysłuchać Jego znanej piosenki pt. " Do not eat the yellow Snow " / Nie jedzcie żółtego śniegu /...Pozdrawiam !