System ubezpieczeń upraw i zwierząt nie działa i oczekujemy zdecydowanego przyspieszenia prac nad jego zmianą
- oświadczył we wtorek (19.10) przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy prezydencie RP Jan Krzysztof Ardanowski. Za ciekawą propozycję uznał m.in. ubezpieczenie dochodów rolników.
System ubezpieczeń upraw i zwierząt wyczerpał swoje możliwości
- stwierdził Ardanowski we wtorek na konferencji prasowej po posiedzeniu rady. Dodał, że zwracano również uwagę, że deklarowane przez państwo i zgodne z prawem unijnym wsparcie do 65 proc. składek płaconych przez rolników nie działa, bo na to było bardzo mało środków.
Dyskutanci - mówił Ardanowski - podkreślali, że "ten stan beznadziei nie może dalej funkcjonować tym bardziej, że ubezpieczenia w rolnictwie odbywają się według pewnego cyklu wegetacji".
W tej chwili powinien trwać sezon ubezpieczeń od negatywnych skutków przezimowania, które liczymy od 1 grudnia
- zaznaczył.
Zwrócił uwagę, że jeżeli rolnicy do tego czasu nie zostaną ubezpieczeni od ewentualnych anomalii zimowych, to nie będą mieli takich możliwości w kolejnych miesiącach. Z kolei wiosną rolnicy powinni ubezpieczać się od innych "nieszczęść" np. przymrozków, nawałnic, gradobicia, czy suszy.
4 październik 2021 - rusza akcja #ubezpieczeń #upraw od przymrozków wiosennych. Zobaczcie stawki https://t.co/LuOsvkn1bS
— sadownictwo (@sadowniczy) October 4, 2021
Więc nie można czekać. Natomiast usłyszeliśmy informację ze strony ministerstwa (rolnictwa), że może w przyszłym roku pojawi się jakiś projekt dotyczący zmian. To nas nie satysfakcjonuje
- oświadczył b. minister rolnictwa.
Ardanowski stwierdził, że "pewną nadzieję budzą zapowiedzi kierownictwa PiS", w tym prezesa Jarosława Kaczyńskiego. Zaznaczył, że podczas niedawnej konwencji PiS poświęconej sprawom wsi i rolnictwa "było wspomniane o potrzebie zmodernizowania systemu ubezpieczeń upraw i zwierząt, że w budżecie na 2022 rok jest zawarta kwota 1 mld 400 milionów zł na dopłaty do ubezpieczeń, jak również wspomniano o utworzeniu w wysokości 3 mld zł specjalnego funduszu ubezpieczeniowego, czy gwarancji ubezpieczeniowych".
Przewodniczący prezydenckiej rady relacjonował, że podczas wtorkowych obrad podjęto próbę ustalenia "na co ten fundusz będzie przeznaczony" i okazało się, że odpowiedzi "nie są jednoznaczne". Podsumowując wypowiedzi przedstawicieli "wszystkich liczących się firm ubezpieczeniowych", brokerów i przedstawicieli rolników, Ardanowski stwierdził, że oferta w zakresie ubezpieczeń "musi być bardzo zróżnicowana".
Innego ubezpieczenia oczekują gospodarstwa małe, gdzie produkcja rolnicza jest znikomym dochodem, czy tylko w części jest dochodem rodziny rolnika, a innego ubezpieczenia oczekują gospodarstwa większe, towarowe czy też specjalistyczne, sadownicze, bądź inne działy specjalne
- podkreślił.
Przywołał też opinie uczestników wtorkowej dyskusji wskazujące na potrzebę wykorzystywania "mitycznego funduszu gwarancyjnego" - chodzi - Fundusz Gwarancji Rolnych) - przede wszystkim na "realne wsparcie ubezpieczeń w małych gospodarstwach".
Na to jest zgoda, ale jednocześnie (FGR) może powinien być bezkosztowym, czy niskokosztowym elementem reasekuracji firm ubezpieczeniowych. (...) Może właśnie rolą państwa (firm ubezpieczeniowych) byłoby reasekurowanie w sytuacji masywnych zjawisk
- powiedział.
Przewodniczący rady poinformował, że podczas obrad powrócił temat ubezpieczeń dochodów rolniczych. Według niego, w wielu krajach zainteresowanie rolników ubezpieczeniami od konkretnych zjawisk jest bardzo niewielkie, gdyż funkcjonuje tam "system ubezpieczeń dochodu rolniczego".
I wtedy nie ma szczególnego znaczenia, czy wystąpiły te masywne deszcze, czy jakieś zjawiska przyrodnicze, które mogłyby zniszczyć plony rolnika, ponieważ jest ubezpieczony dochód
- zaznaczył.
Wyjaśnił, że dochód rolnika do ubezpieczenia najczęściej opiera się na średniej z 5 lat, w których "odkładamy lata skrajne", a następnie analizowane jest, czy dochód uzyskany z działalności rolniczej przez rolnika w danym roku istotnie odbiega od dochodu z lat minionych. Uwzględnia się też osobiste ryzyko rolnika, ustalane zwykle na poziomie 20-30 proc.; ostatecznie ubezpieczyciel wypłaca rolnikowi tak wyliczoną różnicę, żeby "mógł przetrwać do następnego roku i dalej prowadzić swoje gospodarstwo rolne".
Podsumowując wtorkowe obrady Ardanowski oświadczył, że "wszyscy zgodzili się co do tego, że prace nad systemem ubezpieczeń w rolnictwie muszą być przyspieszone w sposób zdecydowany".
- źródło: wnp.pl za PAP
Najnowsze komentarze