Jak mówił minister podczas poniedziałkowej (8.10) konferencji prasowej w Parzniewie, otrzymał
"kuriozalne pismo od (Stowarzyszenia - PAP) Krajowej Unii Producentów Soków, że oni chcieliby wejść do skupu, pod warunkiem, że państwo im dopłaci lub poprzez organizacje sadowników dopłaci do sadowników, by przetwórcy kupowali tanie jabłka". "Tak nie będzie" - podkreślił Ardanowski.
"Firmy te miały czas, by zachować się etycznie, nie zrobiły tego" - powiedział. Dodał, że teraz próbują wymusić, co - jak podkreślił - nie ma nic wspólnego z etyką biznesu.
"Kiedy rozmawiałem z zakładami przetwórczymi, twierdzili, że oni mogą za te jabłka przemysłowe zapłacić 30-40 gr /kg i też będą jeszcze mieli zysk, to dlaczego płacą 10 gr/kg - bo chcą chłopów upodlić, chcą jeszcze wykorzystać swoją przewagę w tym zakresie" - powiedział.
Interwencyjny skup jabłek od poniedziałku prowadzi rynek hurtowy w Elizówce, koło Lublina - mówił minister rolnictwa. Na pytanie dziennikarzy, dlaczego firma Eskimos nie uruchomiła też skupu, minister odpowiedział, że "pojawiły się pewne problemy". Podkreślił, że skup jabłek będzie prowadzony przez wiele tygodni.
- źródło: PAP
Notowany na NewConnect Eskimos rozpoczyna dziś interwencyjny skup jabłek. Akcja ma pomóc sadownikom i ustabilizować ceny owoców, spółka wyda na jabłka nawet 125 mln zł.
Zwracają uwagę środki zaangażowane w tę akcję. Eskimos wyda na jabłka 125 mln zł – ponieważ zgodnie z komunikatem spółki, skupi 500 tys. ton jabłek, a cenę kilograma owoców ustalono na poziomie 0,25 zł.
- źródło: rp.pl / Czytaj całość >>>
Najnowsze komentarze