Profil użytkownika: RafalSTW

Na onecie przez jakiś czas był artykuł o naszym protescie. Najciekawsze były komentarze , grom ludzi z miasta postrzega nas jako wsiowych bogaczy mających wiecznie pretensje. Sam pracuje z ludźmi z miasta ( zeszły sezon zmusił mnie do podjęcia pracy w fabryce) i to co media nabijają ludziom w głowę to szok, czasem podczas posiłku regeneracyjnego mam ubaw po pachy, a z drugiej strony to mi żal tych ludzi karmionych paszami z promocji z marketów. Piszcie gdzie możecie jak naprawdę wygląda Polska wieś, ludziska naoglądają się wypasniętych gospodarstw w Rolnik Szuka Zony itd., taki wizerunek zafundowały nam media. Faktem jest że wśród rolników jest rozwarstwienie, są bardzo bogaci i bardzo biedni, ale kazdy uczciwie pracuje cały rok. Głupie tłumaczenia że jest nadprodukcja, jeżeli ktoś nie chce nadwyżki kupuje tyle surowca ile potrzebuje za uczciwą cenę, a nie gra na czasie żeby kupić jak najwięcej po jak najniższej cenie. Rząd nie ma narzędzi żeby zmusić przetwórnie do zapłacenia wyższych cen, a do tego większośc przetwórni jest w rękach zagranicznych, a pod zarządem Polaków, a nie ma większego bydlęcia jak Polak szef w zagranicznej firmie.

Również nie wierzę w 25%. Co prawda trafiają się drzewa z takim owocowaniem, ale to są białe kruki w kwaterach odmian wcześniejszych. W przypadku łutówki może jest jakiś odsetek zawiązków utrzymanych, tylko kogo będzie stać dołożyć do zbioru?? Czy jest jakikolwiek sens dalszej ochrony owocu?? Ja pryskam cokolwiek na liść nic więcej ( pamiętam rok 2007 i nie robię sobie nadziei na jakieś szalenie wysokie ceny ).

Wszystko sprowadzi się do kręcenia wałów przez cwaniaków. Przykładowo wykarczuje sad i co będę dalej robił będąc sadownikiem od x lat?? Może Szanowni Koledzy wskażą mi jakąś intratną branżę rolnictwa, którą mógł bym się zajmować po zlikwidowaniu drzew owocowych? Zboże? Warzywa? Pewnie nasadzę nowe uprawy sadownicze na " czyjejś" ziemi....

Ja mam troszkę inne zdanie niż Szanowni Koledzy, tzn. wydaje mi się że ograniczając produkcję zrobilibyśmy dziurę sadownikom z innych krajów, zalewamy rynek tanim produktem jak Chińczycy :) co czyni nasze owoce atrakcyjnymi. Myślę że jedynym rozwiązaniem jest ciągłe poszukiwanie nowych rynków zbytu do czasu opanowania rynków ( wtedy można myśleć o jakimkolwiek dyktowaniu cen). To całe rozdawnictwo może przynieść tylko jedną korzyść, że konsument mając w domu nadmiar jabłuszek nie poleci do marketu po pomarańcze i inne cuda.